- kefir - 102 kcal
- mandarynka - 30 kcal
- jabłko - 60 kcal
obiad:
- kotlet z kurczaka bez panierki - 130 kcal
- cztery łyżki jogurtu naturalnego - 60 kcal
- rzodkiewka - 3 kcal
- szklanka kapusty kiszonej - 25 kcal
- kasza jęczmienna - 100 kcal
kolacja:
- gotowane jajko - 78 kcal
- chleb mieszany razowy z białym serem - 95 kcal
683/1000
Wciąż nie mogę uwierzyć, że mi się udaje! Wiem, że to dopiero początek góry lodowej którą mam do pokonania, ale i tak jestem nieziemsko szczęśliwa. Przez jeszcze 2 tygodnie pociągnę limit 1000 kcal.
Teraz będzie trochę gorzej z bilansami, bo mama, właściwie tata odkrył że nie jem obiadów w szkole i że ich okłamywałam. Cóż, nie wzięłam pod uwagę że mają znajomą która jest kucharką w mojej szkole. Na całe szczęście nie mieli pretensji.
Dzisiaj jak zwykle na religii katechetka poruszyła temat Halloween. Wciąż nie rozumiem co w tym święcie jest takiego okropnego, ale i tak go nie obchodzę.
Jednak poszłam do szkoły, ponieważ dostałam okres a wtedy wolę trzymać się jak najdalej od domu i jedzenia. Przed chwilą wróciłam ze spaceru.
Płaszczyk sprawuje się niesamowicie, nawet wyglądam w nim niczego sobie. Chociaż jeszcze lepiej wyglądałabym bez tych dodatkowych, zbędnych 20 kilogramów. Mam nadzieję że pozbędę chociaż połowy do końca sezonów kurkowych.
Muszę namówić mamę do kupna wagi, abym stale mogła kontrolować swoją wagę zamiast latać do przychodni.
Juro nareszcie piątek!
Kocham jesień! Noszenie szalików, płaszczy i botków! Niesamowita pora!
Zaraz idę pouczyć się jeszcze z geografii! Nie znoszę jej.
Ściskam,
G.B.